-Znowu się na niego wściekłaś.
-Aż tak widać?
-Pewnie, że widać. Zasiadasz do kompulsywnego pisania za każdym razem, gdy od niego wracasz albo kończysz rozmowę.
-Spostrzegawcza jesteś.
-Jedni obżerają się lub piją, idą na zakupy, na siłkę albo na szybką randkę. Ty zasiadasz do kompa i stukasz w klawiaturę niczym Beethoven w pianino.
-Już dawno niczego nie napisałam. Chciałabym nadrobić zaległości.
-Jeśli nie możecie bez siebie żyć, razem czy osobno, może powinniście wziąć ślub? Chętnie widziałabym Cię…
-Sorry, piszę, za pół godziny będę do Twojej dyspo…
-Może stałabyś się słynną pisarką, skoro on tak na Ciebie działa. Wpadasz w twórczy szał, wystarczy, że chwilę porozmawiacie ze sobą na chacie, a Ty wracasz jak natchniona do działania.
-Posegregowałaś książki?
-Nawet nie rozpakowałam kartonów.
-Miałyśmy to zrobić razem. Wiesz, jak trudno będzie mi się z nimi rozstać.
-Tu niedługo nie będzie czym oddychać. Musimy się pozbyć części z nich.
-Nastawiam się, że gdy Ty wydasz własną książkę, będzie tu jeszcze mniej miejsca, ale do tego czasu może przeprowadzisz się i zamieszkasz gdzieś w starym wiatraku. Z nim. Twój książkowy książę zapewni Ci życie na odpowiednim poziomie. Ramiona wiatraka będą skrzypiały, a ja będę Was odwiedzać, jeśli mnie zaprosisz. Przy okazji pomogę w promowaniu Twojej twórczości.
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła. Ok, zamykam zdanie i zaczynamy buszowanie wśród zdechłych moli. Na początek pawlacz.
-Tamte są po byłych lokatorach. To jakieś druki z dziedziny ogrodnictwa czy coś. Szkoda ich tak po prostu…
-Mówili, co mamy z nimi zrobić?
-Tak, przekazać bibliotekom albo antykwariatom.
-Do dzieła. Przynieś reklamówki. Jutro z samego rańca pojedziemy z nimi w okolice Rynku.
-W sobotę? Weekend jest.
-Te, z których pisałaś doktorat, zostawiamy.
-Nie będę potrzebne. Dajmy je do reklamówek. Może jakiś zbłąkany doktorant lub amator uprawy ziemi skorzysta z tej wiedzy.
-Tamtych nie oddam.
-Są… Wyglądają niezbyt estetycznie.
-Kupiłam je na dworcu, a właściwie otrzymałam za drobną przysługę. Nawet ich nie przeczytałam.
-Podobnie jak znacznej części z nich. Zdradzisz, jaką?
-Co jaką?
-Przysługę.
-Za pogawędkę.
-Może i ja wybiorę się na dworzec, aby porozmawiać. Nie wiedziałam, że w ten sposób można dorobić.
-Worek na śmieci i do makulatury.
-Nie chcesz chyba wychodzić w taką pogodę.
-Daj, bo się rozmyślę.
Odwieczny dylemat: kupić nową książkę czy nową półkę na książki? 😀
PolubieniePolubienie
Nie zliczę, ile razy pozbywałam się przeczytanych dzieł. Niechaj teraz służą innym 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba