-Zeszło na psy to wszystko. Wydawcy. Autorzy. Księgarnie. Sprzedaż. Wszystko. Jakiś chłam i nic więcej. Nie macie pojęcia o rynku księgarskim.
Dyskusja w tym tonie trwała w najlepsze i zastała mnie podczas szperania na półkach z towarem przeznaczonym do wyprzedaży. W ulewne dni w trakcie trwania urlopu postanowiłam odwiedzać księgarnie tudzież czytelnicze kawiarnie, w których wizyta stanowi dla mnie nieodłączny element udanego wypoczynku. Tą zasadą kieruję się od ładnych paru lat. Przyglądam się nie tylko tytułom i sprzedawcom, ale również klientom. Niekiedy wdaję się w niepotrzebną, jak się z czasem okazuje, dyskusję. Lubię wiedzieć, o czym i jak mówią czytelnicy. Niektórzy z nich niewiele robią sobie z tego, że mają publiczność. Tak było i tamtym razem. Dystyngowany jegomość pouczał sprzedawcę o historii książki i rynku księgarskiego powołując się na swoje liczne odwiedziny w czytelniczych świątyniach.
-I po co te gadżety? Księgarnia powinna być księgarnią, a nie punktem sprzedaży błyskotek i jakiegoś badziewia.
-Ale te gadżety są związane z czytelnictwem, zachęcają do czytania, rozumienia i dyskutowania, odparła z uśmiechem pracownica księgarni.
-Jakieś kubki, pierdoły. Poza tym większość tego, co Pani sprzedaje, została wydana niechlujnie. Autorzy nie odbyli gruntownego wykształcenia. Nie wiedzą, o czym piszą, a redaktorzy niestarannie wrzucają teksty do druku i nie separują kiczu od wartościowych dzieł.
-Każdy ma prawo popełnić książkę. Czasy się zmieniły. Wystarczy znaleźć wydawcę, złożyć projekt i czekać na akceptację. Sprzedajemy to, co nam schodzi bądź potencjalnie zejdzie, na co jest zapotrzebowanie.
-Psujecie tym samym rynek promując badziewie.
-Jeżeli Panu nie odpowiada tutejszy asortyment, proponuję skorzystać z oferty innej księgarni.
-Na przykład to. Co to jest? Asertywność. Ludziom trzeba pisać książki o tym, jak odmawiać?
-Jak bronić własnego zdania, własnych przekonań i nie dać się wykorzystywać, np. w pracy.
-Naczytają się głupot, uwierzą jakimś tam niby ekspertom, a potem im się pracować nie chce.
-Jeśli chciałby Pan skorzystać z porady w zakresie doboru lektury, chętnie pomogę. Dalsza dyskusja na inne tematy raczej nie ma sensu. Powinnam wracać do obowiązków.
-Pani obowiązkiem jest uwzględniać życzenia klientów i odpowiadać na ich pytania, a ja się tego domagam jako klient właśnie.
-Nie jest Pan jedynym na pasażu, więc powoli Pan…
-Pozwoli Pan! Pozwoli Pan! Nawet obsługi klienta Panią nie nauczono. Niech Pani idzie już, gdzie chce.