-Słyszałam, jak dzisiaj w nocy wróciłaś.
-Obudziłam Cię, sorry.
-Nie, tylko… Wiesz, to takie dziwne. Co Ty właściwie robisz na mieście w środku nocy?
-Nie mogłam zasnąć, więc jeździłam tramwajem.
-I pomogło?
-Nie, ale trochę się wyciszyłam.
-Dziwne czasy nastały. Aby się wyciszyć, wsiada się do komunikacji miejskiej.
-Obserwowałam pasażerów.
-I co zauważyłaś?
-Tani, sprany dres, między innymi, a jego właścicielka, o rubensowskich kształtach, tachała słoik z rosołem. Dyndał śmiesznie.
-Co można robić w środku nocy ze śmiesznie dyndającym słoikiem?
-Pisać o nim. Jeździłam po mieście. Spacerowałam. Zaglądałam ludziom do okien czasami.
-Nie boisz się.
-Już nie. Autobus podwozi mnie prawie pod nasz blok.
-Ale że oberwiesz od kogoś.
-Wiesz, nie zaczepiam ich. Do tej pory jakoś mi się udawało. Lubię sobie wyobrażać, czym żyją ci, u których po północy świeci się światło i to nie od telewizora.
-Coraz mniej ludzi. Tylu wyjechało. Niektórzy nie wrócą.
-E, tam… Ktoś został, np. my.
-Winda się zacina.
-Windą też lubię jeździć. To taki dziwny środek lokomocji.
-Była nieczynna przez jakiś czas. Ekipa medyczna nią wjeżdżała. Coś tam im się wylało i trzeba było wzywać kogoś do sprzątnięcia. Nerwowa atmosfera. Babka z góry wyła. Nie było z nią praktycznie kontaktu. Ten jej syn, dłużnik, nie żyje. Mówią, że serce. On tu żył nielegalnie. Policja go niby szukała, a on się ukrywał u matki. Wychodził nocami. Może go widziałaś?
Ponocne Polek rozmowy. Jak zawsze w punkt 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję (rumieni się niczym wrześniowe jabłuszko)
PolubieniePolubione przez 1 osoba