-Jak pobyt?
-Dobrze, dziękuję, ale za tę cenę spodziewałam się lepszych warunków.
-Co masz na myśli?
-Pchły. Były wszędzie. Pogryzły mnie. Jeszcze mam ślady. Na stopach. Na ramionach i przy obojczykach. Tam najwięcej. Poza tym kanapa była brudna i cuchnęła nieświeżością.
-Mogłaś powiedzieć. Coś byśmy zaradzili.
-Oprócz tego nie mam zastrzeżeń.
-To spokojna mieścina. Raczej trudno tam o komfort, jakiego oczekujesz. Ciesz się, że i tak coś znalazłaś o tej porze. Może chociaż zakupy się udały.
-Odwiedziłam sklepy z męską odzieżą. Znalazłam fason spodni, które idealnie na mnie leżały. Ale sprzedawca dziwnie na mnie spoglądał.
-Pewnie myślał, że szukasz modelu dla kogoś i rozmiar go wystrzaszył.
-Pewnie tak, ale wyprowadziłam go z błędu, wchodząc do przymierzalni z kilkoma parami. Leżały idealnie.
-Pokażesz?
-Tak, zaczekaj chwilę i obsłuż się.
-Aha, i gratuluję. Cieszę się, że kogoś…
-Skąd wiesz?
-Zauważyłem w toalecie męskie kosmetyki.
-Są moje.
-Taa…
-Używam ich. Szamponu, mydła, kremu do twarzy. Do rąk mam unisex.
-Tak bardzo Ci czegoś brakuje?
-To są dobrej jakości produkty. Moja twarz i włosy są po nich… jak z reklamy.
-I tak były (i są) jak z reklamy. Ulala! Świetne sztruksy! Wcale nie widać, że są na chłopaka. Aż trudno uwierzyć, że znalazłaś w swoim rozmiarze.
-Bez obaw. Zrobiłam na nich interes życia. Jeszcze jedną parę mam. Za połowę ceny.
-A co zrobisz z zaoszczędzonymi pieniędzmi.
-Dużo tego nie zostało. Opłaciłam wizytę u dermatologa i środek na ugryzienia pcheł.