-Zamierzasz to wszystko przeczytać?
-Uhm.
-W ciągu tych kilku wolnych dni?
-Uhm.
-To kiedy będziesz spać? Sorry, że tak…
-To jeszcze nie koniec. Część mam w formie e-booków i audio.
-Będziesz je klepać jak leci?
-Nie.
-Nie szkoda Ci czasu?
-Nie.
-A w tych kartonach co jest?
-Reczy.
-Jak się z tym wszystkim zabierzesz?
-Te pojadą kurierem. Resztę zmieszczę do podręcznego.
-I będziesz tam tylko czytać i czytać?
-Nie, będę spacerować, rozmawiać, delektować się i pisać. A Ty jak spędzisz nadchodzące święta?
-Akurat przypada mi opieka nad juniorem.
-Może jakiś męski wypad?
-Jego matka mi zabrania. Twierdzi, że psuję chłopaka. Rozpieszczam go i takie tam. Że niby rywalizuję z nią. Przekupiam go.
-To co będziecie robić?
-Nie wiem. Kupię ptasie mleczko. Podzielimy się piankami.
-Podrzuciłbyś mnie do punktu z paczkami, a potem na stację?
-Nie ma sprawy.
-Zapłacę.
-Przestań, bo nie podrzucę.
-W takim razie to dla Ciebie.
-Nie wygłupiaj się.
-Bierz. Cytrynowe. Zaoszczędzisz na świątecznych zakupach.
-Skoro nalegasz. Ale zjesz ze mną.
-Jasne. Mogę dwa?
-Możesz więcej.
-Matka młodego powinna zaprosić Cię na święta. Byłoby prościej.
-Wiesz, że nie jestem specjalnie religijny.
-Nie chodzi tu o religijność, tylko o to, by młody zobaczył Was razem.
-Wolałbym, aby zobaczył mnie razem z kimś innym.
-Weźmiesz ten duży, ja ten mniejszy. Podjedziemy do… Tam biorą najtaniej.
-Jesteś bardzo hojna.
-Próbuję pomóc.
-Komu?
-Tym, którzy tej pomocy potrzebują i o nią proszą.
-A tym, którzy nie potrafią albo nie wiedzą, jak poprosić?
-Pozostaje czekać, aż się domyślą.
-Albo zjedzą wszystkie pianki.